Budżet tzw obronny USA w roku 2015 wyniósł 581 mld usd. Aby zrównoważyć taką masę pieniędzy, armie 12 następnych krajów świata w rankingu, musiałyby się zrzucić do wspólnego worka ze swoimi budżetami wojskowymi.

 

Z tego zestawienia, powinna wynikać przerażająca przewaga technologii wojskowej usa nad pozostałymi krajami. W zasadzie, taka przewaga pozwalałaby Waszyngtonowi swobodnie i bez przeszkód realizować swoją politykę, bez oglądania się na jakichkolwiek sojuszników. Po co zbieranie koalicji na Syrię? Po co szeroki front do wojny z Saddamem? Ja rozumiem, że udział w wojnie pociąga za sobą współodpowiedzialność uczestników za ewentualne nieszczęścia, oraz dopinguje amerykańskich chłopców do rzetelnej walki, bo pół świata niesie „demokrację” do tzw rought states, a więc racja musi być po naszej stronie.

Jednak patrząc obiektywnie na możliwości militarne USA, a bywają momenty, kiedy oni po prostu muszą się sprężyć i zareagować szybko oraz skutecznie i wtedy pokazują nam rzeczywisty obraz ich możliwości, widzimy obraz raczej mizerny. Zaraz przypomina mi się scenka z bajki o Czarowniku z OZ, w którym bohater tytułowy okazuje się zręcznym pozorantem własnej potęgi. To przecież taka Rosja, z budżetem w wysokości 46,6 mld usd – czyli 12-krotnie mniejszym od usa, swoimi sukcesami w Syrii, robi wrażenie siłacza wobec ameryki.

 

Czyli pojawia się pytanie, na co Pentagon przeznacza swój ogromny budżet? Raczej na pewno nie na bronie konwencjonalne – bo byłoby to widoczne. Czy tzw „czarne projekty” pochłaniają lwią część budżetu? Jednak Pentagon otrzymuje pieniądze tirami już od wielu lat, a żadnej nowinki jakoś jeszcze nie zaprezentowali.

A może nie na broń idą te pieniądze, tylko z uwagi na skuteczność zachowania tajemnicy w wojsku, na nowe technologie, ogromne schrony, tak aby po wojnie światowej, wybrani mogli bez przeszkód władać Ziemią.