Przyznaję, że z coraz większym zainteresowaniem oglądam wieczorne wiadomości.

To moje zainteresowanie nie bierze się wcale z interesujących treści, jakie Dziennik przedstawia, bo tak żenującej propagandy nie uprawiano nawet za komuny, ale fascynującego procesu, dziejącego się na ekranie, już od prawie miesiąca. Dla wyjaśnienia, należę do osób uznających główne siły polityczne kraju i z jednej i z drugiej strony sceny politycznej, za zdrajców, realizujących obce interesy. Przez ostatnie 25 lat, te siły polityczne wykorzystywały legendę Solidarności jak Złoty Róg, do głoszenia ludowi dobrej nowiny, zwodząc go raz jedną, raz drugą tonacją do wchodzenia coraz głębiej w bagnisko rozkładu. Ponieważ chwalić się już od dawna nie za bardzo jest czym, zwaśnione strony, do odwracania uwagi od powszechnej mizerii, zaczęły stosować wzajemne oskarżanie o wszelkie zło tego świata. Póki co, w tym wzajemnym oskarżaniu, panował jednak pewien porządek – omijano kwestie wspólnej genezy antagonistów. Taki stan rzeczy trwał do początku tego miesiąca, kiedy to obydwie strony zaczęły szukać na siebie haków w czasach bardzo odległych, czyli w epoce I Solidarności. Krok za krokiem, skrupulatny widz konstatuje, że z I Solidarności przetrwało całkiem niewiele pierwotnych ideałów, natomiast bardzo dużo haniebnych układów zawartych pod stołem nazwanym okrągłym. W dzisiejszych wiadomościach, pisiory poszły już na całość, w zasadzie otwartym tekstem nazywając tamto porozumienie, uwłaszczeniem nomenklatury. Wielka szkoda, że na pokazanych zdjęciach historycznych, nie mignęła okrągła główka jednego lub drugiego brata – mielibyśmy kompletny obraz sytuacji. Jak mówią, co się odwlecze, to nie uciecze, więc pokładam nadzieję w zawiedzionych nieudanym majdanem wnukach nomenklatury, że uzupełnią mozaikę o ten brakujący obrazek. W sumie oni też mają swoje media.

W konsekwencji, ludzie może nareszcie zrozumieją, na jakich frajerów wyszli i kto za tym wszystkim stoi. Co jak co, ale ze skazą frajera Polak żyć nie potrafi, więc może nareszcie, w kraju nad Wisłą, przestaniemy się podniecać jałowym sporem, i zrobimy porządek (w ten, czy inny sposób) ze zdrajcami.