Baba Wanga przepowiadała, że wielka wojna zacznie się na gruzach Syrii, kiedy już wszyscy odtrąbią pokój. Najbliższe dni pokażą czy miała rację.

Chyba dla nikogo nie jest tajemnicą, że dla Rosjan liczy się tylko potwierdzanie  wielkości, siły i prestiżu Rosji. Wszelkie inne sprawy, zostaną przez potencjalnych wyborców prezydenta Rosji potraktowane wzruszeniem ramion. Niestety do spraw naruszających te podstawowe dla nich kryteria wyboru, należy utrata godności spowodowana policzkiem wymierzonym im przez Anglików. Abstrahując zupełnie od tego, kto rzeczywiście otruł Skripala, reakcja Anglii zostanie odebrana, jako niesłuszne oskarżenie i nieuzasadnione działanie przeciwko ich narodowi. W sumie to jeszcze nie jest takie istotne - ot działanie jakich wiele w ostatnich latach. Jednak gdyby (a na to się niestety zanosi) USA wespół z Anglią i pewnie Francją też, zaatakują bez mandatu ONZ (bo przecież Rosja zawetuje) wojska Assada w Syrii, przed nosem lotnictwa rosyjskiego, to wówczas Putin będzie miał poważny dylemat. Jak odpuści i pozwoli sobie grać na nosie m.in Anglikom, to wówczas Rosjanie odbiorą to jako poważny dyshonor i mogą zdecydować na innego, czyli bardziej energicznego władcę Rosji. Jeżeli zaatakuje, to będziemy mieli chyba najpoważniejszy kryzys bezpieczeństwa światowego od kryzysu kubańskiego.