Wilk w owczej skórze?

 Media kipią wręcz od spekulacji, jaki plan miał Jarosław Kaczyński „inspirując” Trybunał Konstytucyjny, do ogłoszenia werdyktu w znanej sprawie akurat teraz, w czasie najmniej stosownym. Wiadomo już, że podnoszenie kwestii aborcyjnych, z automatu grzeje nastroje społeczne do wrzenia. Czego spodziewał się najbardziej znany mieszkaniec Żoliborza? Albo, znając jego konspiracyjny charakter, co pragnął w ten sposób, czyli przez społeczne wrzenie, załatwić? Czyżby ustawa covidowa zawierała jakieś drastyczne zapisy? Też tak myślałem z początku, ale po krótkiej analizie, okazało się, że przymus szczepień, nawet z zastosowaniem przemocy fizycznej, został zadekretowany już jakiś czas temu.  Z kontrowersyjnych zapisów mógłbym co najwyżej wskazać art. o uniknięciu odpowiedzialności karnej przez wykonawcę zabiegów medycznych, w razie nieumyślnego uszkodzenia pacjenta (do śmierci włącznie). Tak tak, sprawa była nagłaśniana w mediach, tylko że nikt nie skojarzył braku odpowiedzialności lekarskiej, w przypadku użycia szczepionki przygotowanej w ogromnym pośpiechu i co za tym idzie z pominięciem pewnych, skądinąd ważnych procedur.  Jednak to w dalszym ciągu nie może być powód do eskalowania napięć społecznych, zwłaszcza, że z powodu prób przepchnięcia ustawy o hodowli zwierząt, już i tak było gorąco. Jakby tego było mało, podobno panuje straszna epi… przepraszam – pandemia, która tylko patrzeć jak będzie kosić mieszkańców Ziemi równo ze zbożem, a tu wyskakuje sprawa na tyle emocjonalna, że ludzie muszą wykrzyczeć złość i emocje, najlepiej w wielkiej masie. 

Nic dziwnego, że wszyscy spekulują i jakoś nie mogą dojść do sensownego wniosku co do intencji tego pana.
Chyba że, chodziło właśnie o to wrzenie, bez potrzeby zasłaniania czegokolwiek, tylko o to, żeby w ludziach się gotowało. Zaczęły kobiety, ale szybko dołączyli do nich mężczyźni, bo jak tu być spokojnym, gdy spiker wiadomości, ogłasza wyważonym głosem „konieczność” zamknięcia kolejnego działu gospodarki, a wizja biedy,  staje wyraźnie przed oczami. Wcale nie dziwi mnie skala protestów. Polacy przez lata całe, tacy spolegliwi i wręcz gnuśni w wyrażaniu sprzeciwu wobec karygodnego upupianiu narodu, kiedy miarka się przebrała, zareagowali natychmiast i niespodziewanie mocno. 
Z artykułów w mediach oficjalnych, najbardziej lubię czytać komentarze czytelników. To w nich zauważyłem już miesiąc temu wyraźną zmianę tonu  wobec .. pandemii, wobec decyzji rządu w związku z nią. Widać było narastającą frustrację i tłumiony gniew. Jestem pewien, że rząd polski i oczywiście Jarosław Kaczyński, posiadają jeszcze lepsze metody badania nastrojów społecznych, z których wynikać musiało, że wulkan jest w stanie bliskim wrzenia. Łatwe było zatem do przewidzenia, że wyciągnięcie z talii asa aborcyjnego akurat w tym momencie, spowoduje przelanie emocji i dojdzie do demonstracji na dużą skalę. 
No tak, powie ktoś, demonstracje wybuchły na skalę nie notowaną od lat 80, bardzo na tym wszystkim  straciła partia Pana Prezesa, a dla kościoła katolickiego będzie to czas wizerunkowego upadku z którego już zapewne się nie podniesie. Gdzie w takim razie, są jakieś przesłanki za działaniem w kierunku podnoszenia ciśnienia u Polaków?
Odpowiedzi na to pytanie, udzielił mi sam Jarosław Kaczyński, swoim wczorajszym, niesławnym wystąpieniem à la Generał Jaruzelski. Jak na ironię, wicepremier rządu, szef komitetu ds. bezpieczeństwa, ogłasza, że sobie nie radzi z (jak to wykazałem wcześniej wywołanymi przez niego samego) niepokojami społecznymi i apeluje do pewnej grupy Polaków, aby sami, własnymi rękami, z narażeniem życia własnego, albo tych po drugiej stronie, zaprowadzili „bezpieczeństwo”. Powiedziało to już wiele osób przede mną, ale ja też to powiem: mieliśmy do czynienia z jednoznacznym wezwaniem do udziału w wojnie domowej gdzie Polak miałby na serio, tzn do zabicia drugiego włącznie, walczyć z drugim Polakiem. Usłyszeliśmy to wszyscy z ust człowieka, który od ładnych kilku lat, dzierży pełną władzę w Polsce.  Podobno bardzo troszczy się o los całego narodu.
 W tytule zadałem premierowi Kaczyńskiemu pytanie. Wbrew zajmowanemu stanowisku i pozycji politycznej, na pewno nie służy Polsce, co już przyjmuje znamiona zdrady narodowej. Jednak czy jest taki kraj, albo takie organizacje, którym wyjątkowo odpowiadałby obraz Polski w zgliszczach? Jeżeli jest taki kraj, lub takie organizacje, to właśnie dla nich w pocie czoła (tak tak widzieliśmy ten pot wczoraj i dzisiaj w sejmie), działa Jarosław Kaczyński.