Opinie na ten temat są rozbieżne, choć więcej ludzi, głównie starszych wiekiem, wieszczy upadek. Młodzi generalnie optują za rozwojem.

Cywilizacja Zachodnia, oparta na dogmatach wiary chrześcijańskiej, zupełnie utraciła grunt pod nogami. Trochę za przyczyną mass-mediów, które już od kilkudziesięciu lat, dezawuują tradycyjne wartości. Trochę za przyczyną internetu, który otworzył ludziom oczy na inne kultury, inne systemy wartości i inną argumentację. W rezultacie, niewzruszone i święte dogmaty, zaczęły być powszechnie przyjmowane zwykłym wzruszeniem ramion. Osobiście i tak dziwię się, że ten system wiary, oparty na tak oderwanych od rzeczywistości i natury dogmatach, przetrwał tak długo. System ten stworzono (bynajmniej przez Mistrza lub jego prawdziwych uczniów) nie po to, aby ułatwiał ludziom znalezienie swojego miejsca w życiu wśród ludzi w bliskiej relacji z Bogiem, ale aby utrzymywać posłuszne stado w pokornej postawie. Tak więc wcale nie żałuję, że wyląduje niechybnie na śmietniku historii.

Jeden system upada, ale nie ma żadnego innego, który mógłby przejąć jego istotne funkcje. Zmiany postaw społecznych dokonują się ostatnio bardzo szybko. Zdecydowanie zbyt szybko, aby mogła za nimi nadążyć zmiana świadomości ludzi. Przedtem ludzie, z powodu lęku o werdykt sądu po śmierci, podejmowali decyzje nie zawsze zgodne w własnymi pragnieniami, żądzami lub instynktem. Jednak te decyzje oparte na lęku, umożliwiały trwanie oraz rozwój społeczności w ramach rodziny, osady czy kraju. Kiedy kota nie ma, myszy harcują. Myślę, że tego rodzaju harce obserwujemy w obecnych czasach. Nie wspomniałem jeszcze o dwóch czynnikach, wpływających zdecydowanie na styl życia obywateli zachodniego świata. Pierwszym jest niesamowity postęp techniczny, który sprawia, że życie nie wymaga wysiłku, ani samozaparcia, ani odporności na trudne warunki. Drugim czynnikiem jest ciągle wzrastająca opiekuńczość państwa, która (przynajmniej teoretycznie) zapewnia ochronę w czasie choroby, starości, czy finansowego krachu. W rezultacie, do braku lęku o karę bożą, dołączył brak lęku o przetrwanie w życiu doczesnym. Wcześniej, najlepszym sposobem na przetrwanie trudnych czasów, było oparcie na grupie, najczęściej na rodzinie. W zasadzie, w całej historii rodzaju ludzkiego, nie mieliśmy sytuacji, jaka teraz się pojawia. Oto młody człowiek ( w zasadzie to wcale nie taki młody, bo dotyczy to nawet 40 latków), może prowadzić swoje życiu w zupełnym oderwaniu od innych ludzi, nie kłopocząc się podtrzymywaniem pozytywnych relacji z bliźnim. Relacje z drugim człowiekiem, były podstawą udanego życia przez setki tysięcy lat świadomego życia ludzkości, a teraz to nagle miałoby się bezpowrotnie zakończyć? Nic z tych rzeczy. Relacje z drugim człowiekiem nie są sprawą łatwą, więc w tych łatwych czasach, zostają zepchnięte to piwnicy podświadomości, sprawiając z głębokości, że pomimo pełnego przyjemności życia, to życie nie ma smaku. Media pokazują obrazy zakochanych młodych ludzi i tak faktycznie jest, dopóki trwa zauroczenie. To co dzieje się później, niejednokrotnie przerasta emocjonalne możliwości tej pięknej pary. Stąd niechęć do formalizacji związku i powszechność rozstań. W sumie, obecnego stanu kondycji społecznej świata zachodniego niej można inaczej określić niż jako niewątpliwe początki upadku.

Łatwość życia, to nie tylko problem dla emocjonalności, ale również dla ciała, które nagle straciło swoją zwykle smukłą i sprawną fizycznie postać. Dobrze że w tej sprawie, akurat rośnie popularność różnych firm aktywności fizycznej, choć w niektórych stronach naszego zachodniego świata, dobrze to nie wygląda. 

Dzisiejszy świat odsuwa od człowieka problemy i podsuwa oferty stymulacji wydzielania endorfin. Pewnie dlatego tak łatwo przyjmować idealistyczne, infantylne postawy. Wielu zapewne w tym momencie powie: A dlaczego nie? Dlaczego nie przyjąć z otwartymi rękami idealnego świata, opartego na wzajemnym szacunku, poszanowania dla przyrody i pełnym radości? 

W sumie, gdyby stan naszej cywilizacji miał być trwały, czyli zachowane byłyby zdobycze technologii i organizacji społecznej, byłoby to urzeczywistnienie naszych pragnień o powszechnej szczęśliwości. Idealizm niesie ze sobą wiele naprawdę wartościowych idei, które do tej pory pozostawały na uboczu naszej świadomości jak choćby szacunek do życia, do drugiego człowieka, do przyrody. Osobiście bardzo cieszę się, że idee te znalazły wreszcie nasze uznanie.

Jednak jest wiele symptomów, świadczących o kruchości obecnego systemu. Nawet nie z powodu tego, że jego słabość jest wpisana w zasady kapitalistycznej gospodarki, ale z powodu, zachowania rządów wobec nadmuchanej pandemii, które jak lemingi pędzą ku ekonomicznej przepaści. Oczywiście nie robią tego z powodu powszechnej w sferach rządowych głupoty, ale dlatego, że upadek zachodniego świata, z jego wszystkimi zdobyczami techniki, technologii i podtrzymania życia, został zaplanowany przez tych, którzy faktycznie stoją u steru władzy. 

Człowiek, to bardzo złożony byt. Fizyczna złożoność, choć oszałamia bogactwem szczegółów, jest tylko wstępem, do bogactwa duchowego. To w duchu leży nasza siła i niezłomność. Choćby nastały naprawdę ciężkie czasy, ktoś, kto ma silnego ducha, przetrwa i będzie wsparciem dla wielu pogrążonych w rozpaczy. Silny duch wyrasta ze światopoglądu, który godzi świat materialny z duchowym, bo świat duchowy jest faktem i bez niego, postawa człowieka będzie siłą rzeczy chwiejna, słabo ugruntowana i podatna na ciosy losu. Niestety chrześcijaństwo okazało się atrapą religii i nie daje już tej siły. Tym większa potrzeba pojawienia się nowej filozofii, dającej rzeczywiste oparcie w duchu i w drugim człowieku. Ta potrzeba może przyjąć tak dużą siłę, że w czasach próby, ktoś przesiąknięty duchem, może spontanicznie zainicjować masowe przyjęcie nowego dogmatu relacji z Bogiem. Myślę, że taki obrót sprawy, byłby całkiem nie po myśli macherów od depopulacji, którzy robią wszystko, aby pozbawić nas jakiegokolwiek mocnego oparcia w duchu, bo wtedy jesteśmy zupełnie oddani ich woli. 

Wracając do pytania postawionego w tytule notki, napiszę, że to co dzieje się obecnie nosi więcej znamion upadku niż rozwoju. Jednak kiedy upadek się pogłębi, może doprowadzić do prawdziwego rozwoju ... przez upadek!