Przyszłość, jakkolwiek straszna, nie musi być beznadziejna.

Podsumujmy stan aktualny. Na Ziemi żyje obecnie ponad 7 mld ludzi. My wszyscy razem, przy naszym stylu życia, sprawiamy, że przejadamy zasoby planety, a resztę z tego, co pozostaje, czynimy mniej wartościową poprzez nasze śmieci. Gdybyśmy chociaż żyli własne życie w satysfakcjonujący i spełniony sposób, to pół biedy, bo zasoby Ziemi po to są, aby zapewniać ŻYCIE. Jednak znakomita większość z nas, własne życie przeżywa w pogoni za doznaniami zmysłowymi. Z tego czynimy cel nadrzędny - w upajaniu się endorfinami. Z drugiej strony, ludzkość jest jeszcze na wczesnym etapie własnego rozwoju. Nasze życie, z racji wielu problemów natury emocjonalnej, dalekie jest od spełnienia. Mamy dużo do zrobienia ze świadomością tego kim jesteśmy i co potencjalnie jesteśmy w stanie osiągnąć. Taka świadomość przychodzi w wyniku pracy nad sobą, a skupienie na przyjemnościach, akurat odwodzi nas od prawdy. Nie da się zmienić mentalności ludzkiej jednym, nawet bardzo znaczącym doświadczeniem. Zmiana choćby jednego, samo okaleczającego nawyku, czasami zajmuje całe ludzkie życie w sztafecie pokoleń rodu.

Aldous Huxley, ostatnio często przywoływany, jako autor książki, w której opisał ponury świat powszechnej kontroli człowieka, napisał też inną książkę: „Wyspa”. W tej swojej ostatniej powieści, przedstawił zupełnie inną wizję - jej przeciwieństwo. Wyspa opisuje świat idealny, rządzony zupełnie innymi prawami, niż te które, nawet w idealnej postaci mogłyby rządzić obecnie. Nie chcę się rozwodzić nad treścią tej książki, zainteresowanych zachęcam do lektury. Chcę jednak zwrócić uwagę na to, że taki świat zapewnia życie pełne satysfakcji i spełnienia, przy ciągłym wzroście świadomości ludzkiej. 

Każdy z nas posiada swój indywidualny bagaż doświadczeń, nierozwiązanych problemów, fałszywych przekonań i gdybyśmy tak nagle, wszyscy zaczęli stosować zasady współżycia opisane w Wyspie, pewnie w ciągu kilku - kilkunastu lat, eksperyment skończyłby się tak,  jak wiele podobnych prowadzonych w mniejszej skali w ciągu ostatnich 50 lat - klęską. Jednak pod pewnymi warunkami, jak brak alternatywy, mądra rada starszych, racjonalnie ułożony regulamin, w ciągu kilku pokoleń, ludzkość wyszłaby na nowy poziom życia.  Na jakich warunkach, taki projekt miałby szansę powodzenia?

jako odpowiedź na to pytanie, zacytuję znane skądinąd przykazania z Georgia Guide Stones:

  • Utrzymujcie populację poniżej 500 mln w trwałej równowadze z przyrodą.
  • Zarządzajcie mądrze reprodukcją — wzmacniając sprawność i zróżnicowanie.
  • Zjednoczcie ludzkość nowym, żywym językiem.
  • Obchodźcie się ze swą pasją, wiarą, tradycją i całością rzeczy ze spokojem rozumu.
  • Chrońcie ludzi i narody uczciwymi prawami i sprawiedliwymi sądami.
  • Pozwólcie rządzić się każdemu narodowi rozwiązując zewnętrzne kłótnie w sądzie międzynarodowym.
  • Unikajcie niepotrzebnych praw i bezużytecznych urzędników.
  • Równoważcie prawa jednostki z obowiązkami wobec społeczeństwa.
  • Ceńcie prawdę, piękno, miłość, poszukiwanie harmonii z Nieskończonością.
  • Nie bądźcie rakiem na Ziemi — pozostawcie miejsce dla natury, pozostawcie miejsce dla natury.

 

Gdyby ktoś zastanawiałby się, jak z obecnej rzeczywistości przejść do tej idealnej, miałby gotową odpowiedź w postaci zdarzeń dziejących się obecnie. Największy problem, to ograniczyć obecną populację ludzi na Ziemi o 7 mld ludzi w taki sposób, aby Ziemia nie została skażona najbardziej ludobójczymi środkami, jakie ludzkość posiada. Najlepiej można tego dokonać poprzez wstrzyknięcie ofiarom środka, powodującego pewną śmierć w czasie kilku lat po zastrzyku. Pisząc to, musiałem schować przed sobą całą wyobraźnię skali cierpienia, jakie wywoła takie działanie. Może mnie i tak łatwiej to napisać niż innym, którzy swój światopogląd opierają na wierze w przypisanie konkretnego ciała do konkretnej duszy, lub w ogóle uważają, że życie ludzkie w ciele fizycznym, jest jedyną wartością, jaką ostatecznie posiadają. Światopogląd oparty na wschodniej duchowości, pozwala spokojniej snuć takie rozważania. 

Wielokrotnie pisałem w swoich notkach, że układ realnie rządzący światem, jest zorganizowany na kształt piramidy. Na każdym piętrze znajdują się wykonawcy planu pochodzącego z samego szczytu, o takim poziomie wiedzy i  świadomości, które gwarantują idealne zestrojenie działaniami prowadzonymi na innych poziomach. My, ludzie żyjący na samym dole, nie mamy pojęcia o celach i motywacjach najwyższego poziomu. Dotykają nas jedynie działania pięter. Na przykład piętro Żydowskie. Lud podobno wybrany przez boga, aby rózgą żelazną pasł resztę ludzkości. I oni w to wierzą. Dlatego potrafią z pełnym zaangażowaniem realizować wizję: tylko my i jakieś 400 mln naszych niewolników pod pełną, wirtualną kontrolą. Albo piętro polityków, którzy zaznajomieni z zarysami planu, zrobią dosłownie wszystko, z pełnym przekonaniem ogłoszą każde kłamstwo, aby tylko załapać się do ekipy, która w niedalekiej przyszłości będzie pić ambrozję. I jeszcze cała rzesza podwykonawców, panicznie próbująca wskoczyć na ostatni wagon uciekającego pociągu. 

Z takiej perspektywy, wszystkie nielogiczne, bezsensowne działania tych, którzy podobno zasłużyli na reprezentację reszty, zaczynają wyglądać klarownie. 

Pozostaje pytanie o to, co przygotował dla nas Najwyższy. Obserwując zasady rządzące życiem na Ziemi, nie ulega dla mnie wątpliwości, że wszelkie niższe projekty obliczone na mechaniczną kontrolę procesów, spalą na panewce. Żywe ŻYCIE, to moc rozsadzającą wszelkie przeszkody. Tak więc, jeżeli tylko nie boimy się śmierci, nie musimy obawiać się o los ludzkości. To co ludzkość prawdziwie zyskała w czasie ostatnich zwariowanych tysiącleci - niezawodnie zachowa