Wszyscy manipulatorzy stosują techniki psychologii tłumu to realizacji swoich celów. Myślę że nadszedł czas, aby tłum sam zastosował te techniki w swoich manifestacjach.

 Nie wiem czy wy macie podobne spostrzeżenia z oglądania relacji z manifestacji przeciwko różnym, zwykle rządowym posunięciom. Otóż kiedy oglądam te tłumy ludzi idących niekończącą się kolumną, w ogóle nie czuję siły tej manifestacji. Choćby tam zgromadziło się i 100 lub 200 tys manifestantów, albo nawet pół miliona, to tych ludzi nic nie łączy ze sobą. Ludzie idą jak na spacerze, rozmawiają ze sobą o swoich sprawach, ale nie wyrażają wspólnie i aktywnie swojego protestu. To nie jest żadna manifestacja siły, bo tam siły za grosz. Oni też nie czują żadnej mocy, jaką razem stanowią. A przecież manifestacja, to próba pokazania, jak silna jest opozycja społeczna przeciwko próbom rządu, albo innej organizacji do wprowadzenia tych, lub innych regulacji. Niestety choćby tam zgromadził się wielki tłum, to zatomizowani uczestnicy (bo przecież poza wirtualną ideą protestu), nie są w stanie przeciwstawić się interwencji sił porządkowych, ani wynieść z manifestacji większej energii do walki o swoje.

Dzisiaj wpadłem na pomysł jak można zmienić ten smutny stan rzeczy.

Nie wszyscy zapewne pamietają demonstracje z czasów stanu wojennego. Zwykle następował taki moment, kiedy dwie grupy stawały naprzeciwko siebie. Z jednej strony wszyscy pod flagą solidarności, a z drugiej zomowcy. Wówczas zoom wyciągało swoje długie pałki i waliło po tarczach w ponurym rytmie. To walenie pałami po tarczach wcale nie było spontaniczne. Podejrzewam, że walenie po tarczach było nakazane czasie zomowych ćwiczeń. Głuchy rytm miał wywołać dwie reakcje emocjonalne. Po pierwsze, miał wywołać lęk u protestantów i skłonić ich bardziej do postawy obronnej niż agresywnej, najlepiej do ucieczki. Po drugie zomowcy słysząc siłę dźwięku, utwierdzali się w przekonaniu jak mocni są i jak marne mają szansę ci z drugiej strony.

Myślę, że jeżeli protestujący przyniosą ze sobą jakieś narzędzia do grania rytmu (najlepsze niestety są 2 stalowe rurki, ale w chwili spotkania z oddziałami policji, lub kontrmanifestacją o zgoła odmiennej orientacji … politycznej, mogłyby posłużyć do przekroczenia obrony koniecznej i źle przysłużyć się ich właścicielowi z punktu widzenia sądu). Mogą to być np bębenki z pokoju dziecinnego, sztućce lub cokolwiek co wydaje dźwięki. Mając takie wyposażenie, pod dyktando kilku prowadzących, zgromadzony tłum może czynnie uczestniczyć w manifestacji głośno wyrażając swój protest. Ci, którzy lubią śpiewać, mogą do rytmu wybijanego przez tłum, śpiewać patriotyczne pieśni np Rotę, choć takie połączenie rytmu ze śpiewem, musiałoby wyjść od prowadzących, aby rytm miał właściwie tempo.

Co zyskamy z takiej organizacji protestu? Myślę że najważniejsze będzie emocjonalne zaangażowanie tych, którzy przyszli na protest. Z ogólnego zaangażowania wynika świadomość siły protestu, a ta siła pozostaje później w każdym uczestniku.

Jest oczywiście jeszcze jedna zaleta głośnego protestu, jest nią reakcja drugiej strony. Wszyscy mówią że nadchodzący Marsz Niepodległości będzie zagrożony przez odpowiednio dobrane ideologicznie oddziały policji, oraz liczne próby wywołania burd przez lewicowe bojówki. Uważam, że mocny rytm grany przez manifestantów, odbiera sporą część pewności siebie tych, którzy protest chcą rozproszyć, lub zakłócić.